Kombinejszyn rewelejszyn :D

Miałam napisać dopiero w niedzielę aaale...

noo właśnie!

Naprawdę nie mogłam się powstrzymać :D

Dzisiaj miałam wzbogacić moją garderobę o białą zwiewną sukienkę

- szukam takowej do moich nowych turkusowych H&M'owych korali (prezentowałam Wam je niedawno),

no ale niestety nic nie znalazłam.

Zaszłam po raz nie wiem który do H&M

i zaczełam szukać czegokolwiek wśród ubrań, które już znam na pamięć....

Coś mnie chwilowo podkusiło aby przejść przy regale z butami.

Lookam tak jedne i patrze patrze i coś mi nie pasuje.

Na metce jak byk - cena 39,90 Euro ,

a pod nią zwykłym długopisem cyferka 20.

No więc ja (wrodzona kombinacja się odezwała ^^),

do kasy z pytaniem - na którą cenę mam patrzeć hehe.

Ekspedientka kiwa głową, że to raczej nie cena no ale dzwoni do kogoś tam, podaje numer seryjny, czeka. A po chwili ZONK :O

Patrzy się na koleżankę, ta aż "szczenę" otworzyła z wrażenia,

podaje mi te buty i mówi, że niemożliwe ale to naprawdę ta cena.

Gdybyście widziały tą mega kolejkę przy drugiej kasie i

te oczy wlepione każdej jednej klientki w te buty.

Od razu ich nie kupiłam, poszłam jeszcze szukać dalszych cudów hehe

- a tu za mną jedna dziewczyna łaziła i się odczepić nie mogła

- zapewne orientujecie się z jakiego to powodu.

Może te buty to moim szczytem marzeń nie były, ale ich wysokość, kolor, fason i TA CENA przede wszystkim (!)

 sprawiła wybuch euforii dnia dzisiejszego.

Tak więc Kochani morał jest taki, że czasami klient wie lepiej od sprzedawcy :D

 Z tą tezą Was zostawiam i życzę przyjemnego końca tygodnia :*

Do niedzieli ;)

agNeSSka** 

buty - H&M %

spódnica - New Yorker %