12.04.2017

My Holiday - Royal Caribbean Cruise



Zapraszam Was do naszego hotelu na morzu! :)
Tym razem zdecydowalismy sie na podroz statkiem. Jeszcze nigdy nie mialam okazji byc na tak olbrzymim wycieczkowcu. Mariner of The Seas ma ponad trzy tysiace kajut, kilkanascie restauracji i barow. Jedzenie na statku bylo naprawde przepyszne! Glowna restauracja, w ktorej podawane byly posilki z karty zapierala dech w piersiach. Brakowalo tylko orkiestry. by moc sie poczuc jak na prawdziwym Titanicu. 


Poza tym, ze z naszego balkonu mielismy morze na wyciagniecie reki, najbardziej fasycnowaly mnie nowe miejsca, do ktorych codziennie doplywalismy.
Nie bylo czasu na odpoczynek! Gdy juz oboje stwierdzilismy, ze jutro zostajemy na statku i leniuchujemy przy basenie, nowy poranek totalnie poprzewracal nam plany do gory nogami! Widok z balkonu nie pozostawial innego wyjscia jak tylko zejsc na lad i udac sie na kolejna wycieczke w nowym miejscu!


Statek nie nalezy do tych najnowszych, stad taki wystroj kajut, ale dla nas byl zupelnie wystarczajacy. Wybierajac statek kierowalismy sie przede wszystkim mozliwosciami wycieczek, a in  byl malym dodatkiem. Zalezalo mi tylko bysmy mieli swoj balkon z widokiem na morze.
Niesamowite jest to, ze w ciagu siedmiu dni mozna tak wiele zobaczyc, i zwiedzic az trzy panstwa!


Poza tym, ze na statku miescil sie mini golf, skalki i boisko do kosza, dodatkowo codziennie wieczorem organizowane byly dla gosci nowe atrakcje. Mielismy elegancki teratr z prawdziwego zdarzenia, z profesjonalnymi wystepami - w dodatku orkiestra grala na zywo! Ponad to miesci sie na statku lodowisko, z ktorego mozna bylo korzystac w ciagu dnia, a wieczorami byly organizowane wystepy na lodzie. Nie bylo kiedy sie nudzic. A wystepy ogladalismy z otwartymi ustami, naprawde klasa!


Cieply wieczor i zachod slonca nad samym morzem, promienie odbijajace sie od tafli wody.. Przez te siedem dni, mielismy morze na wyciagniecie reki, to bylo naprawde nesamowite. Wychowalam sie nad morzem, ale mimo wszystko czegos takiego nie da sie do niczego porownac.
W kolejnych postach zabiore Was do stolicy Malezji i do Tajlandii :)
Buziak dla Was!

4 komentarze:

  1. W sumie to nie zazdroszczę, takie liźniecie a nawet nie tego co mają do zaproponowania te kraje. Lepiej zatrzymać się w jednym miejscu na dłużej żeby poznać kulturę ludzi itd. i zobaczyć trochę mniej niż być w kilkunastu miejscach izwiedzać po łebkach. Zawsze to otwarta furtka na powrót. No i błagam rejs statkiem po Azji? Zero klimatu szczególnie że z tego co widać na zdjęciach średnia wieku 60+ pewnie starzy Niemcy i Amerykanie :P. Ale każdy lubi spędzać czas inaczej jeden woli zapłacić krocie za 2 tyg w luksusach i wszystko zobaczyć powierzchownie a inny za taką kasę jedzie na 3 miesiące do Azji z plecakiem śpi w hostelach z rooftop barem, snurkuje, nurkuje poznaje ludzi, kulturę, rozmawia z lokalsami i wyczuwa się w klimat. :D A jedzenie najlepsze jest na ulicy z budek wózków itp za 1-3$. W takich restauracjach gdzie siedzą głównie "biali" gotują pod turystów. Poważnie polecam wrócić tam na własną rękę i poodkrywać tamtejszy świat.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po części masz racje :) Ale kto sobie może pozwolić na 3-miesięczny urlop? Nie starczyłoby nam życia na zwiedzenie każdej wyspy z osobna.. A przecież Świat taki duży. Jedzenie z budek za 3$ jeszcze się pojawi ;) Wszystko w kolejnych postach, na które zapraszam! :) A jeśli chodzi o średnią wieku, to niestety nie masz racji, zdjęcia nigdy nie oddadzą wszystkiego. Ale faktycznie z początku też tak sądziliśmy - na szczęście rozczarowanie było pozytywne :)

      Usuń
  2. Agnieszka zgadzam się w 100%. Sama nie wybrałabym takiej formy urlopu i bardziej kierowałabym się tym, co anonim powyżej, jednak obserwując Twój blog widać, że takie formy wypoczynku bardziej preferujecie i nie ma w tym nic złego. Zdjęcia bardzo mi się podobają.

    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń